2015. PODSUMOWANIE – po 68

Rok 2015 za nami. Jaki był? Chyba to najbardziej intensywny rok naszego życia. Pełen nowych planów, wyzwań, pracy i przede wszystkim zmian. Rok, przez który i dzięki któremu tak wiele w naszym życiu się zmieniło i w końcu ułożyło. Może nie był to rok podróżniczych odkryć, co spowodowało, że trochę ucichliśmy na blogu, ale nasze życie tak usystematyzowaliśmy przez ostatnie 365 dni, że teraz pozostaje nam odpoczywać, cieszyć się chwilą i swoją obecnością.

Przede wszystkim, 7 marca, na świecie pojawił się MIKOŁAJ, który skradł nasze serca od chwili narodzin. Ten mały człowiek spowodował, że naprawdę jesteśmy Rodziną. Taką prawdziwą i pełną. Nie doceniałam tego, kiedy byliśmy tylko my dwoje, nawet po ślubie. Bałam się tego „nowego i pełnego” życia. Myślałam, że tak wiele poświęcam i tak wiele stracę. Nie zdawałam sobie natomiast sprawy ile tak naprawdę zyskam. A zyskałam drugą miłość swojego życia! Dla mnie, jako kobiety, a teraz już matki, to niewiarygodne uczucie. Pewnie część z Was (Wy, którzy jesteście rodzicami) wie o czym mówię.

Wraz z narodzinami Mikołaja i kilkoma miesiącami spędzonymi w naszej bydgoskiej kawalerce, nadzorując trochę na odległość budowę, wybierając i urządzając, przyszła też pora na przeprowadzkę. Porzuciliśmy duże miasto na rzecz mniejszego i domku za miastem,  a właściwie na wsi. Przeprowadziliśmy się w Bory Tucholskie, rodzinne strony Szymona, które od nadchodzącej wiosny zamierzam dokładnie poznać. Jesteśmy na swoim, gdzie w końcu możemy odpocząć po intensywnych miesiącach i planować naszą najbliższą podróż i przyszłość. Potrzebowaliśmy takiego miejsca, swojego miejsca na ziemi, do którego możemy zawsze wrócić. Nie czujemy się dobrze w życiu „na walizkach”, dlatego nigdy nie rzucimy pracy i nie wybierzemy się w kilkumiesięczną lub kilkuletnią podróż dookoła świata (chyba, że trafimy szóstkę 😉 ). Swoją podróż dookoła świata będziemy realizować etapami, stopniowo poznając świat i pokazując go Mikołajowi, z 26-ma dniami urlopu i etatową pracą. Za bardzo polubiliśmy nasze miejsce, nasz dom <3

Podróżniczo, rok 2015 nie był obfity. W majówkę, naszemu niespełna dwumiesięcznemu dziecku, pokazaliśmy polskie morze (wpis: Darłowo.. a może nad morze?), we wrześniu Szymon wyjechał na kilka dni motocyklem do Austrii i Szwajcarii (wpis: Austria, Szwajcaria. Trasa na motocykl), a z okazji moich urodzin spełnił jedno z moich marzeń (wpis z filmem: Lot motolotnią). W październiku za to, to ja wyjechałam z przyjaciółkami na babski weekend do stolicy Warmii i Mazur (wpis: Olsztyn, czyli o tym, że czasami warto zrobić coś dla siebie). Więcej planów podróżniczych mamy przewidzianych na rok 2016.

Trzymajcie kciuki, aby się spełniły!

A jak Wasz rok 2015? Też był to rok przełomowy? A może mieliście jakieś podróżnicze odkrycia? Podzielcie się Waszym podsumowaniem komentując ten wpis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *