KOH CHANG. AKTYWNIE PO WYSPIE – po 34

Jadąc na Koh Chang myśleliśmy, że jedyne co nas czeka to lenistwo na plaży. Generalnie wolimy bardziej aktywny wypoczynek, ale wizja leniuchowania po mega intensywnej pracy  przed ulopem była w tym momencie jedyną rzeczą o jakiej marzyliśmy. Tydzień spędzony na wyspie okazał się na szczęście nie tylko plażą i wodą. Ta trzydziestokilometrowa wyspa miała więcej do zaoferowania niż niejednokrotnie znany i reklamowany region. Kolejny dzień to kolejne odkrycie. Tym razem to wodospad Khlong Phlu. Łatwo dostępny z zachodniego wybrzeża, tego bardziej „turystycznego” był więc też bardziej oblegany. Gdzie dokładnie jest możecie podejrzeć na mapce klikając tutaj.

Od głównej drogi idziemy spacerkiem 2 km. Po lewej stronie słonie. Po prawej farma węży i krokodyli, do której Tajowie zachęcają nas krzycząc coś po rosyjsku (chyba mówiłam Wam, że 95 % tutejszych turystów, to właśnie Rosjanie?). Show z udziałem tych zwierzaków odbywa sie tu dwa razy dziennie. My ograniczamy się jedynie do oglądania ich zza siatki i idziemy dalej. Dochodzimy do głównej bramy, kupujemy bilety i idziemy jeszcze 500 m do wodospadu.

image

Co prawda o tej porze roku, w porze suchej Khlong Phlu może nie jest tak okazały jak pewnie podczas monsunu, ale i tak, taki widok to jest właśnie to, na co czekamy i czego oczekujemy od naszych podróży..

image

image

image

image

image

image

image

image

image

image

image

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *