O Wietnamie nigdy nie marzyliśmy. Marzyliśmy o czymś egzotycznym, ale żeby aż tak? I to na pierwszą daleką podróż? Było i brzmiało nietypowo, zbyt tropikalnie. Ale do czasu..
Do tej pory Wietnam kojarzył nam się jedynie z wojną z Amerykanami, Vietcongiem, o którym słyszeliśmy na lekcjach historii, a teraz był jak najbardziej osiągalny. Właściwie to nie było odwrotu. Zaczęliśmy planować. Jechaliśmy z naszymi Przyjaciółmi, którzy rok wcześniej wrócili z podróży po Indiach i którzy byli naszymi „motywatorami”. Przeglądaliśmy fora podróżnicze, czytaliśmy przewodniki, oglądaliśmy filmy, gdzie był choć jeden wątek z Wietnamu. Chcieliśmy poznać ich kulturę już wcześniej, troszkę nią przesiąknąć, ale się nie dało. Co więc zrobić? Jak to osiągnąć? Proste – zacząć żyć jak oni!! Wsiąść na dwa kółka i w drogę! Nie pamiętam kto wpadł na ten szalony pomysł, ale po obejrzeniu kilku filmików jak pokonuje się wietnamskie drogi, pozostało nam czekać na najlepszą przygodę w naszym życiu
Przejechanie Wietnamu z północy na południe zajęło nam ok. 23 dni. Na skuterach przejechaliśmy 2200 km. z Hanoi do Sajgonu (obecne Ho Chi Minh) i dalej do Can Tho. W międzyczasie trasę Kon Tum – Da Lat pokonaliśmy autobusem ze skuterami w bagażniku (w Wietnamie wszystko jest do zrobienia). Z Hanoi jechaliśmy główną trasą A1, później zjeżdżając na „starą” drogę Ho Chi Minha. Zatrzymywaliśmy się gdzie chcieliśmy i kiedy chcieliśmy. Padało codziennie, ale nie całe dnie. Czasami budziliśmy się po 5, aby zdążyć przed zachodem słońca i aby znaleźć nocleg za dnia. Ale przecież to na motorze, w miejscach gdzie robiliśmy postoje, poznawaliśmy prawdziwe oblicze Wietnamu. Nie te z wielkich miast, gdzie można zapomnieć, że jest się w Azji, nie te przygotowane dla turystów. Ale TE autentyczne. Poznaliśmy ludzi, którzy dzielili się z nami swoim skromnym, a raczej ubogim obiadem, gdy chowaliśmy się w ich domu przed deszczem. Ludzi, którzy jak nas widzieli na motorach trąbili w niebogłosy (a uwierzcie – przydałyby nam się wtedy zatyczki Ludzi, którzy mieli nas głęboko gdzieś, kiedy przez nich leżeliśmy na środku drogi. Ludzi, będących najlepszymi kucharzami i bogatymi handlarzami (kiedy robili z nami interesy). I przede wszystkim, poznaliśmy ludzi niezwykle pracowitych, nadzwyczaj rodzinnych, życzliwych i miłych.
Czy było warto? Czy to możliwe? Absolutnie tak!! To największa przygoda naszego życia. Dyscyplina na urlopie, dla nas odwaga, niezależność od innych środków transportu, poznanie całkowicie odmiennej kultury i najlepsza przydrożna kuchnia z zupką pho na czele!
Informacje praktyczne (dane z X 2011 roku):
– zakup trzyletniego skutera (Honda Wave 125 cm³) to koszt ok. 800 USD
– spalanie 1,5 l./100 km.(przy dwóch pasażerach i dwóch plecakach)
– benzyna 92-oktanowa: koszt ok. 3,00 zł/l.
– w ciągu godziny przejechać można 30 km dziennie robiliśmy ok. 150 km
– narzędzia do naprawy motoru nie są potrzebne – na każdym rogu znajdzie się jakiś mechanik (my ze swoich ani razu nie skorzystaliśmy)