Kiedy zdecydowaliśmy się na podróż na Kubę, to właśnie informacje praktyczne najbardziej mnie interesowały. Szukałam tego na innych blogach, czytałam i uważałam, że właśnie te wiadomości będą nam niezbędne do tej podróży. To zawsze doza sprawdzonych porad i informacji, które miały nam pomóc na miejscu. Nie ukrywam, że najbardziej interesowały mnie informacje dotyczące dzieci. Tego, jak Kubańczycy postrzegają rodziców podróżujących z maluchami i tego, czego możemy się spodziewać na miejscu, co jest, czego nie ma, co będziemy mogli kupić i na co powinniśmy zwracać uwagę. Nie ukrywam, że tych informacji było najmniej.
Poniżej znajdziecie więc wskazówki dotyczące wiz, noclegów, bezpieczeństwa, które w Hawanie nas niestety zawiodło, ale przede wszystkim dotyczące podróży z dziećmi. Idealny wpis dla tych, co się obawiają, dla tych co nie wiedzą i dla tych, którzy się zastanawiają, czy na Kubę warto jechać, czy też nie.
SYSTEM
Chyba nie ma osoby, która nie słyszała choć kilku faktów o tej największej wyspie Morza Karaibskiego. Na pewno znane są Wam słowa i osoby, takie jak: Fidel Castro, Che Guevara, rewolucja. To tu kiedyś były plantacje tytoniu i pracujący na nich afrykańscy niewolnicy, których właścicielami byli Hiszpanie. To nad Kubą Amerykanie chcieli przejąć władzę i kontrolę. To właśnie temu systemowi sprzeciwiał się wspomniany Castro i Guevara. To na Kubie w latach 50′ XX w. wybuchła rewolucja, która doprowadziła do komunizmu. To Kuba stała się bliskim przyjacielem ZSRR, a po jego upadku i zakończonej hojności ekonomicznej, popadła w ruinę i jedynie poprzez turystykę stara się odbudować. To na Kubie zatrzymał się czas. To tutaj nadal są kartki na podstawowe produkty. To tu jest teoretycznie wszystko i nie ma niczego. To właśnie ten kraj ma jakiś nieopisany swój urok. Z jednej strony zachwyca, z drugiej denerwuje.
WIZA I UBEZPIECZENIE
Na Kubę potrzebna jest wiza, a właściwie Karta Turysty (Tarjeta Del Turista). Wizę możemy kupić w Ambasadzie Republiki Kuby w Warszawie (koszt 22 euro) lub poprzez biura podróży (np. Sigma Travel, gdzie wystarczy wysyłka dokumentów bez jeżdżenia do Warszawy). Jest jeszcze inny sposób, z którego my skorzystaliśmy, czyli linie lotnicze Air Canada. Właśnie tymi liniami lecieliśmy na Kubę (trasa Kopenhaga – Toronto – linia Air Canada i trasa Toronto – Hawana – linia Air Canada Rouge). Linie te oferują wizę na Kubę w cenie biletu (zarówno Air Canada, jak i Air Canada Rouge). Na trasie z Toronto do Hawany otrzymaliśmy dokumenty do wypełnienia, z których jedną część zabierano nam zaraz po przylocie, a drugą musieliśmy zatrzymać na czas powrotu. Czasami zdarza się, że pierwszej części celnicy nie oderwą, zatem trzymajcie obie do zakończenia podróży. W samolocie dostaliśmy do wypełnienia również deklarację celną, którą zabierają pracownicy przy wyjściu z lotniska.
Kubańczycy wymagają też ubezpieczenia, jednak należy pamiętać, że nie wszystkie firmy ubezpieczeniowe są respektowane (głównie te z amerykańskim kapitałem). Podobno trzeba okazać się ubezpieczeniem zaraz po przylocie, ale w praktyce raczej nikogo ono nie obchodzi. W teorii trzeba także okazać się zarezerwowanym pierwszym noclegiem oraz trzeba udokumentować ilość gotówki wystarczającą na utrzymanie się na wyspie.
WALUTA
Na Kubie istnieją dwie waluty – Moneda Nacional (kubańskie peso), czyli CUP oraz Pesos Convertible (peso wymienialne), czyli CUC. 1 CUC, to 1$, zaś 25 CUP, to 1 CUC. Za CUP Kubańczycy mogą kupić podstawowe produkty, natomiast za CUC produkty z górnej półki dostępne w państwowych sklepach (odpowiednikach naszych „Pewexów”). CUC mają głównie turyści, ale nie jest prawdą, że turyści nie mogą mieć i płacić w CUP. Zdarzało się, że płacąc CUC, resztę otrzymywaliśmy w CUP. Dzięki CUP mogliśmy czasami kupić coś taniej, ale zazwyczaj Kubańczycy sobie przeliczali kwotę w CUP na CUC i wtedy tanio już nie było.
Pieniądze można wymieniać w kantorach (Cadeca), wypłacać w bankach, ale należy pamiętać, że wymiana dolarów amerykańskich obciążona jest dodatkowych 10 % podatkiem. Lepiej jest więc zabrać ze sobą euro. Warto też zapamiętać, aby nie dać się oszukać, że na CUP widnieją portrety postaci historycznych, a na CUC pomniki.
JĘZYK
Językiem urzędowym jest język hiszpański. W języku angielskim można porozumieć się głównie w miejscach turystycznych, ale też nie zawsze. Przyznam szczerze, że na początku mieliśmy spory problem z porozumiewaniem się z Kubańczykami, bo znaliśmy dosłownie 3 słowa po hiszpańsku. Po miesiącu było zdecydowanie lepiej 🙂
NOCLEG
Najpopularniejsze się domy prywatne, czyli casas particulares. Kubańczycy udostępniają część swojego domu turystom. Mogą to robić na odpowiedniej licencji i oczywiście za określoną opłatą do państwa. Pokoje są czyste, wysprzątane, zazwyczaj z łazienką. Casas particulares poznamy po charakterystycznym niebieskim znaczku przywieszonym na ścianie budynku. Cena za noc waha się zazwyczaj między 20-30 CUC. Właściciele często oferują śniadania za dodatkowa opłatą (zazwyczaj za 5 CUC). Skusiliśmy się 3 razy i 3 razy byliśmy głodni. Podawane są najczęściej jajka (omlet), owoce, kawa, bagietka, czasami ser, lub wędlina. W dużych miastach/ turystycznych miejscowościach można zatrzymać się też w 4, czy też 5 gwiazdkowym hotelu. Podobno standardu nie ma co porównywać do naszego, ale nic więcej powiedzieć nie mogę, bo po prostu nie spaliśmy w hotelach.
Nasze noclegi załatwialiśmy na miejscu. Jeszcze na lotnisku w Toronto, zarezerwowaliśmy przez airbnb, pierwszy nocleg w Hawanie, do którego na sam koniec także wróciliśmy. Pozostałych noclegów szukaliśmy na bieżąco, sprawdzając warunki i cenę.
Nasze noclegi:
- Hawana: Villa Flor de elianys – bardzo przyjemne miejsce, miła i pomocna właścicielka, blisko Maleconu, Centro Habana, email: ely.aguila@icloud.com ; cena 25 CUC/noc. + 5 CUC śniadanie/os.,
- Vinales: Casa Yamilka y Ariel – właścicielka troszkę nadgorliwa, ale pomocna, codziennie sprząta pokój i łazienkę oraz zmienia ręczniki; email: ariel.negrin@nauta.cu; cena 30 CUC/noc + 10 CUC pranie + 5 CUC śniadanie/os.
- Varadero: Villa Cocodrilo Yuli and Milko – blisko plaży, osiedle gdzie mieszkają Kubańczycy, dostępny domek 2 pokoje, 2 łazienki, kuchnia, taras; email: yuli7905@nauta.cu; adres: Ave 4ta #2003-A e/20 y 21 Varadero; cena: 30 CUC/noc
- Trinidad: Hostal Ana Ivis – bardzo blisko Plaza Santa Ana – przyjemnie i bardzo czysto, piękny taras, słabe śniadania; cena: 20CUC/noc + 3 CUC śniadanie/os.
- Guanabo: Casa Aida y Jose Aurelio, tel. (53)77962015, adres: Calle 492 No. 721 e/7ma y 9na; warunki takie sobie, było widać, że wszystko jest stare, ale było czysto, wspaniały ogród, basen na zewnątrz, z którego mogliśmy korzystać i przemiły starszy Pan ze swoim samochodem z 1946 roku i wieczornymi opowieściami o historii Kuby, rewolucji i swojej rodzinie; cena: 35 CUC/noc
TRANSPORT
Dla turystów na Kubie są przeznaczone odpowiednie autokary o nazwie Viazul. Wygodne, klimatyzowane, nowe. Z racji, że na Kubie z roku na rok przybywa odwiedzających, to z coraz większym wyprzedzeniem należy rezerwować bilety na te autobusy. My z nich nie korzystaliśmy, więc za wiele na ten temat nie powiem. Korzystaliśmy natomiast z taxi colectivo, czyli samochodów, które są współdzielone z innymi pasażerami, które zawożą nas do miejsca noclegu. Często byliśmy zaczepiani odnośnie tego, czy nie chcemy skorzystać z taxi colectivo, więc znalezienie tego transportu nie będzie trudne. Niestety cena za przejazd liczona jest od osoby, bez względu, czy dorosły czy dziecko. Z Hawany do Vinales przemieściliśmy się prywatnym busem i ta opcja była niestety najdroższa. Było wygodnie, ale bardzo drogo.
Nasze ceny za przejazdy:
- taxi z lotniska do centrum Hawany- 40 CUC za bus dla 8 osób
- taxi (prywatny bus) z Hawany do Vinales – 160 CUC (20 CUC/os.)
- taxi colectivo z Vinales do Varadero – 25 CUC/os. + 20 CUC/dziecko
- autobus z Varadero do Trynidadu – 30 CUC/os. + 15 CUC/dziecko (nie był to Viazul, ale jakiś autobus z wycieczką fakultatywną dla gości hotelowych, bilety kupiliśmy w biurze turystycznym w Varadero)
- taxi colectivo z Trynidadu do Guanabo – 170 CUC (21,25 CUC/os.)
- taxi colectivo z Guanabo do Hawany – 35 CUC za 8 osób
- taxi z centrum Hawany na lotnisko – 25 CUC za 8 osób
BEZPIECZEŃSTWO
Gdyby nie nasza historia i to, co przeżyliśmy, to powiedziałabym, że na Kubie jest bardzo bezpiecznie. Właściwie nie miałam sytuacji, żebym czuła się jakoś inaczej albo abym czuła się zagrożona. Bardzo często byliśmy zaczepiani przez mieszkańców ze względu na podróżujące z nami dzieci. Kubańczycy uśmiechali się na nasz widok, cieszyli się, że jesteśmy z dziećmi, bo jak mówili, mało tu podróżujących rodzin. I faktycznie, poza Varadero, gdzie sporo było rodzin z maluchami (ale umówmy się – dla mnie to nie Kuba, tylko kompletnie inna kraina), nie spotkaliśmy za wielu rodzin takich jak my, tzn. z małymi dziećmi. Tak, czy inaczej, teoretycznie czułam się bezpiecznie… Ale tylko teoretycznie, bo już 3 dnia naszego pobytu przeżyłam najgorszą noc w moim życiu.
Tego dnia, o godzinie 20 Szymon wraz z Pawłem (naszym współtowarzyszem podróży) poszli w Hawanie do piekarni po bułki dla dzieci (nasze dzieciaki uwielbiały cieplutkie, pachnące pieczywo). Mieli wrócić za chwilę. Niedługo po tym, dzieciaczki zaczęły wymiotować, więc noc nie zapowiadała się przyjemnie. Mijały godziny, a ja w głowie miałam najczarniejszy scenariusz. Oni nadal nie wracali. Na dodatek byłam pewna, że Szymon zabrał ze sobą nasze paszporty, wszystkie pieniądze. Nad ranem zastanawiałam się, do kogo i gdzie mam zgłosić się o pomoc. 2 kobiety z 4 dzieci. Obywatele Polski i Niemiec, więc nawet ambasady miałybyśmy różne do załatwiania czegokolwiek. Całą noc na przemian płakałam i brałam się w garść, bo przecież Miki i Kubuś.. O 7 rano chłopacy wrócili. Pobici i padnięci. Tego feralnego wieczoru zostali napadnięci. Szymon pamięta jedynie, że odzyskał przytomność na komisariacie policji, że wozili ich na zmianę do szpitala na obdukcję, na policję składać zeznania, że ściągali po kolei różnych policjantów, którzy znaliby angielski, aby mogli się porozumieć. Teoretycznie złapali nawet przestępców, ale co się z nimi stało, to nie zdołaliśmy tego ustalić. Wiemy natomiast, że to Kubańczycy, którzy przechodzili obok zaalarmowali policję, że przytrzymali dwóch facetów, którzy z całej grupy, która uczestniczyła w tym napadzie, zostali przy chłopakach. Tłumaczyli się tym, że oni chcieli udzielać pomocy, mimo iż przechodnie mówili coś innego. Tyle wiemy.
Tak naprawdę, poza ogromnym strachem, kilkoma siniakami i zadrapaniami, stratą kamerki, karty bankomatowej i gotówki, nic więcej chłopakom się nie stało. Nie uważam, aby była to jakaś nauczka, bo taki napad może przytrafić się wszędzie, nawet pod własnym domem. Jednak gdy chodziliśmy wspólnie, z dziećmi, nie odczuwałam strachu. Nie chcę nikogo straszyć i mówić, że Kuba jest niebezpieczna. Trzeba jednak mieć się na baczności. Najgorszy był strach i tego nikomu nie życzę.
INTERNET
Internet na Kubie możliwy jest wyłącznie za pomocą publicznych wi-fi spotów. Aby z niego korzystać, należy zakupić kartę ze zdrapywanym kodem. 1 godzina użytkowania, to koszt 1,5 CUC. Zakupu można dokonać w punktach ETECSA, do których najczęściej są kolejki, więc najlepiej zaopatrzyć się zaraz na początku w kilka takich kart, jeśli zamierzamy korzystać z dostępu do sieci. Punkty, gdzie Internet jest dostępny też łatwo rozpoznać. Są to zazwyczaj skwery, okolice ratusza, w których grupka ludzi pochylona jest nad swoimi smartfonami. Co ciekawe, Kubańczycy nie mają najczęściej podstawowych produktów, ale smartfon i głośnik bluetooth ma chyba każdy mieszkaniec tego kraju.
JEDZENIE
Z racji braku dostępu do wielu towarów, na Kubie nie zawsze można dobrze zjeść. Coś, co dziś jest dostępne w restauracji, jutro może tego nie być, bo nie można kupić np. jednego niezbędnego składnika. Jedzenie w restauracjach jest też raczej drogie. Często kupowaliśmy więc hamburgery, czy pizze, albo makaron z sosem (podobno bolońskim). Pizzę często kupowaliśmy z tzw. okienek, gdzie płaciliśmy wyłącznie w CUPach, więc wychodziła tania (jakieś 1,20 zł.). W Trinidadzie pizza (jedzona na skrzynkach na zewnątrz) kosztowała 2 CUC – lokalizacja przy schodach przy katedrze. W Varadero, znaleźliśmy jedną lokalną knajpkę, a raczej budkę z kurczakiem, ryżem i fasolą. Jedliśmy to prawie codziennie, ale po 3 lub 4 dniach kurczak się skończył i było inne mięso. Rozczarowały nas owoce. Tak naprawdę tylko w Hawanie mogliśmy kupić je bez problemu. Później odbywaliśmy wielkie poszukiwania, aby cokolwiek znaleźć, a owocem rozchwytywanym był u nas banan, który dzieciaczki najlepiej lubiły. Do tej pory, nie wiem z czego to wynikało. Może mieliśmy pecha? W każdym razie, kulinarnego szaleństwa raczej tu nie zaznacie. Kuba to nie Azja, więc nie oczekujcie zbyt wiele.
To, co może Was uszczęśliwić to alkohol. Rum jest tani, więc bez mohito albo pinacolady nie wyobrażałam sobie dnia 😀 Na wspomniane drinki trzeba było przeznaczyć 1,5-3 CUC, w zależności od miejsca.
Jedzenie dla dzieci, to kwestia umowna. Mikołaj jadł to, co my. Roczny wtedy Kubuś próbował. Mieliśmy jednak dla niego słoiczki przywiezione z Polski. Tak samo mleko i kaszki. Przed wyjazdem nie mogłam znaleźć informacji, co dostaniemy na miejscu. W rezultacie, w kubańskich pewexach było dostępne mleko (Nestle), czasami kaszka i słoiczki z jedzeniem. Mając te rzeczy ze sobą byłam po prostu spokojniejsza. Czy brałabym raz jeszcze wszystko ze sobą? Mleko na pewno! Pozostałe produkty ograniczyłabym do połowy.
PRZYKŁADOWE CENY
- woda – 1,5l. – 1-3 CUC
- lody – 1CUP
- napój Tucola (czyli kubańska coca-cola) i inne refresco – zazwyczaj 1 CUC, choć zdarzało nam się kupić za 10 CUP
- piwo – 1-1,5 CUC
- rum – od 57 CUP za 0,7l.
- pampersy – ok. 7 CUC za opakowanhie 24 szt.
- kaszki Nestle po 6 m-cu – 2,40 CUC
- gotowy słoiczek jedzenia dla dziecka – 0,80 CUC
- chusteczki nawilżające – 4-5 CUC za 1 opakowanie
ATRAKCJE DLA DZIECI
Największą atrakcją Kuby jest pogoda, plaże i woda. To jest to, co dzieci uwielbiają. To właśnie bliskość plaż była dla nas dosyć istotna, dlatego też za bardzo w głąb kraju nie wjeżdżaliśmy. Nasze dzieci uwielbiają wodę i dosyć sporą część dnia spędzaliśmy właśnie na plaży. W Hawanie były też dwa place zabaw. Jeden dosyć znany i spory – La Maestranza (czynny 10-17; zamknięty w poniedziałki i wtorki). Drugi – spotkany przypadkiem w okolicy Starego Miasta.
P.s. Nasza podróż trwała 4 tygodnie na przełomie miesięcy listopad/grudzień 2017.
Mam nadzieję, że powyższe informacje pomogą Wam w planowaniu podróży na tę karaibską wyspę. Jeśli będziecie się tam wybierać, dajcie znać i napiszcie bieżące informacje 🙂